piątek, 15 sierpnia 2014

78. "Wichrowe Wzgórza" Emily Brontë


Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy oglądając okładkę "Wichrowych Wzgórz" myślałam tylko o tym, żeby zacząć czytać tę książkę. Powieść od dawna nieustannie pojawiała się w moich myślach, a opinia jaką sobie wyrobiła rozbudzała moją wyobraźnię. Jednak kiedy przeczytałam pierwsze zdanie już wiedziałam, że dzieło Emily Brontë nie jest takie, jakiego się spodziewałam. 


"Nie umiem tego wyrazić, ale z pewnością i ty, i każdy ma przeświadczenie, że jest albo powinna być jakaś egzystencja, która jest nasza, ale jest poza nami" 

P
an Lockwood postanowił wydzierżawić majątek Thrushcross Grange w północnej Anglii. Dla osoby pragnącej samotności i odpoczynku wrzosowiska Yorkshire wydawały się znakomitym miejscem ucieczki. Wkrótce po przybyciu do Grange, Lockwood odwiedza swojego gospodarza, pana Heathcliffa, który mieszka w sąsiednim majątku nazywanym Wuthering Heights, 'Wichrowymi Wzgórzami'. Kiedy poznaje tamtejszych mieszkańców zauważa, że są naprawdę dziwną grupą.  


"Ale skąd on się wziął- to małe, czarne stworzenie, które dobry człowiek przygarnął na swoją zgubę?" 

Pan Heathcliff wydaje się być dżentelmenem, ale jego maniery i mowa zdają się temu zaprzeczać. Młoda atrakcyjna dziewczyna przebywająca w domu jest zdystansowana i nieuprzejma, a młodzieniec, który wygląda na członka rodziny, jest ubrany i mówi jak służący. Lockwood nie czuje się mile widziany i chce opuścić Wuthering Heights, ale jest zmuszony zostać na noc przez śnieżycę. Dręczony koszmarami i oburzony grubiańskim zachowaniem gospodarza wraca do Thrushcross Grange kiedy tylko zaczyna świtać. Przez długi czas po tej wizycie choruje, a czas umila mu opowieść jego gospodyni Ellen Dean. Okazuje się, że kobieta wie bardzo dużo o historii rodziny z Wuthering Heights. 

"Oddałam mu swoje serce, a on rozszarpał je na kawałki i rzucił mi w twarz" 

Opowieść zaczyna się trzydzieści lat temu kiedy rodzina Earnshaw'ów była poważana i szczęśliwa. Pewnego razu pan Earnshaw wracając z Liverpoolu przyprowadza ze sobą około siedmioletniego chłopca, którego postanawia adoptować i daje mu na imię Heathcliff. Catherine bardzo zżywa się z chłopcem, jednak nie jest on akceptowany przez jej starszego brata Hindley'a. Heathcliff doświadcza wielu upokorzeń z jego strony. Kiedy Catherine poznaje rodzinę Lintonów, zaczyna zachowywać się inaczej i spędza więcej czasu z Edgarem i Isabellą Linton niż z Heathciffem. Ten znika na kilka lat, a gdy wraca jest zdeterminowany by zemścić się na swoich wrogach: Hindley'u Earnshawie i Edgarze Lintonie. Czy osiągnie swój cel? Jakie konsekwencje ponieśli mieszkańcy Wuthering Heights po dołączeniu do ich rodziny cygańskiego chłopca?




S
łysząc tytuł "Wichrowe Wzgórza" jeszcze niedawno wyobrażałam sobie powieść pełną tragicznych wydarzeń i niespełnionej miłości. Książkę Emily Brontë traktowałam jako romans na miarę "Romeo i Julii", mający swoje miejsce na wrzosowiskach Yorkshire. Jakże się myliłam! W "Wichrowych Wzgórzach" jest więcej zemsty niż miłosnych wyznań. A cała powieść pełna tajemniczości i grozy. 


Emily Brontë zbiła mnie z pantałyku już na samym początku. O jej dziele wiedziałam niedużo, znałam wyłącznie imiona 'Heathcliff' i 'Catherine'. Jakie było moje zaskoczenie kiedy narratorem okazał się Lockwood, zupełnie niezwiązany z przebiegiem akcji, bo wyłącznie dzierżawi od Heathcliffa posiadłość Thrushcross Grange. Kolejna niespodzianka: całą historię zna i opowiada jego gosposia Ellen Dean, która wcześniej pracowała u rodziny Earnshawów. W powieści występują więc dwie osoby będące narratorami i jednocześnie obserwatorami. Prawie cała akcja "Wichrowych Wzgórz" opiera się na retrospekcjach, co daje nam poczucie autentyczności. Przyczynia się do tego sama Ellen, która snuje opowieść, wplatając do niej swoje własne wątpliwości i uwagi, czasami jej historia nie jest chronologiczna. O dziwo, to nie zniechęca, ale jeszcze bardziej zachęca do lektury. 

"Wichrowe Wzgórza" to nie cukierkowy romans, ale powieść o tym jak destrukcyjną siłę może mieć nienawiść. Czytając dzieło Emily Brontë śledzimy losy Heathcliffa, tajemniczego cygańskiego chłopca, od czasu jego dzieciństwa do jego dziwnej i wczesnej śmierci. Heathcliff wychowywał się w rodzinie, która go adoptowała, by później zostać traktowanym jako służący i poniewieranym przez Hindley'a. Już wtedy obmyślał zemstę na swoim oprawcy. Jako młodzieniec znika, kiedy kobieta, którą kocha decyduje się poślubić innego. Kiedy po latach postanawia powrócić, jest bogaty i wyedukowany, zdeterminowany by zemścić się na dwóch rodzinach, które według niego zrujnowały mu życie. 

Heathcliff jest czarnym charakterem tej powieści i, zdaje się, nieposiadającym żadnych pozytywnych cech charakteru. Jest jednocześnie jednym z najbardziej zapadających w pamięć bohaterów jakich poznałam. Nie mogłam przestać zastanawiać się, czy jego los potoczyłby się inaczej, gdyby nie zachowanie osób, którym był posłuszny. Tak naprawdę doświadczył wielu krzywd. W opowieści Ellen, która zajmowała się nim kiedy był dzieckiem, znalazłam wiele momentów, gdzie Heathcliff miał szansę, której nie pozwolili mu wykorzystać inni. Mimo zdegradowania jego charakteru było mi go żal, szczególnie kiedy był jeszcze zbyt mały by móc cokolwiek zrobić.. Postacią, która zdawała się mieć bardzo wiele wspólnego z Heathcliffem była Catherine. Ona także nie do końca jest postacią pozytywną. Wydaje mi się, że kochała swojego przybranego brata, ale ich związek nie byłby możliwy. Catherine nie pasowała ani do Heathcliffa, ani do Edgara. Mogłam się tylko zastanawiać czy Heathcliff naprawdę kochał Cathy, bo jeśli tak, to jego miłość objawiała się w bardzo niebezpieczny i niepokojący sposób. Natomiast co do uczuć Edgara nie mam wątpliwości. Emily Brontë pokazała bohaterów podzielonych na tych 'jasnych' (do których należą Lintonowie) i 'ciemnych' (Earnshawowie z Heathcliffem na czele). I ten podział czułam instynktownie przez cały czas.  

Wiem, że moja wypowiedź o postaciach tej książki jest długa, ale wierzcie, że o bohaterach "Wichrowych Wzgórz" można mówić o wiele więcej. Czuję się z nimi emocjonalnie związana i często próbowałam ich zrozumieć. Bardzo dużo uwagi autorka zwróciła na ich psychologiczną naturę, co jeszcze bardziej przykuło moją uwagę. Fakt, że nie do końca wiemy dlaczego bohaterowie postępują w dany sposób (opowiada przecież Ellen, która jest tylko obserwatorem), skłania nas do refleksji i debat na ten temat. Nie mam wątpliwości, co do tego, że Emily Brontë stworzyła coś niezwykłego. 

"Wichrowe Wzgórza" to powieść pełna grozy i tajemnicy, która rozgrywa się na przełomie XVII i XIX w. Wrzosowiska nadają Wuthering Heights jeszcze więcej ze swojego ponurego charakteru. Autorka stworzyła powieść gotycką, która łapie nas w swoje sidła i trzyma przy sobie jeszcze na długo po skończeniu lektury. Z pewnością nie zapomnę o tragicznej i równocześnie poruszającej tyle emocji historii. Mimo że kończy się szczęśliwie, w sposób, który od razu zaakceptowałam, to jednak widmo poprzednich wydarzeń nie pozwala o sobie zapomnieć. Powieść polecam, ale jednocześnie czuję, że za kilka lat spodoba mi się o wiele bardziej. Jestem o tym przekonana, nie byłam jeszcze gotowa. Oceniam "Wichrowe Wzgórza" na 5/6. Spotkanie z Emily Brontë pozostanie w mojej pamięci na długo. 

       




WYZWANIA: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu!, Z listą BBC

Za niezwykłą podróż na wrzosowiska Yorkshire dziękuję Wydawnictwu MG!

22 komentarze:

  1. Czytałam, miło wspominam tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykła książka. To nie jest zwykła romansidło. To bardzo wstrząsająca powieść. Coś pięknego. Historia o wielkich namiętnościach. Genialna recenzja, świetnie odmalowałaś mi obraz dzieła Emily Bronte.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę tę mam na swojej liście bardzo długo ale nie zdobyłam się na to by ją przeczytać co jak widze było błędem :) zapraszam d o siebie : www.pigritia98.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tą książkę. Ciesze się, że Tobie również się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka była dla mnie strasznie wstrząsająca ! Nie spodziewałam sę czegoś takiego. Ale nie rozumiem co czytelniczki tyle lat widziały w Heathcliffie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też nie. Heathcliff nie jest dla mnie postacią, do której można wzdychać lub się nią zachwycać ;)

      Usuń

  6. Nie czytałam nigdy książek sióstr Bronte, ale ciekawi mnie książka "Lokatorka Wildfell Hall". A "Wichrowe Wzgórze"oglądałam oczywiście i film mi się podobał :)

    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę, o której mówisz też mam zamiar przeczytać w najbliższym czasie. Jestem bardzo ciekawa całej twórczości sióstr Bronte :)

      Usuń
  7. Czytałam tę powieść wcześniej, ale odkąd zobaczyłam nowe wydania MG, marzy mi się cała półka wypełniona książkami Sióstr. ;) Historia recepcji "Wichrowych wzgórz" jest dość ciekawa, rzeczywiście często widzi się w nich historię miłosną pełną tragizmu, a zapomina się o tajemniczej atmosferze. Dobrze, że ty zwróciłaś na to uwagę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) "Wichrowe Wzgórza" wydane przez Wydawnictwo MG zyskały nowe tłumaczenie. Dla mnie nie było różnicy, gdyż nie czytałam przekładu pani Sujkowskiej, ale wiem, że wiele osób miało z tym problem. Według mnie zupełnie bez potrzeby :) Tak więc nie tylko okładka, ale również tłumaczenie jest samą w sobie nowością ;)

      Usuń
    2. O, dobrze wiedzieć, jakoś pominęłam (wyparłam?) tę informację. ;)

      Usuń
  8. Książkę czytałam dawno temu, i miło ją wspominam :) Pomyślę o jej zakupię, gdyż zachwyciła mnie okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam książkę, oglądałam film :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Klasykę uwielbiam, ale akurat ta książka mnie rozczarowała... Nie mogłam jakoś uwierzyć w miłość bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mnie także było trudno w to uwierzyć. Może dlatego, że cała ta miłość była jakby na drugim planie, a autorka skupiła się na czymś zupełnie innym. Nie ma tutaj klimatu charakterystycznego dla romansów :) Przyznaję, że początkowe wrażenie nie było korzystne :)

      Usuń
  11. Ta klasyka jeszcze przede mną, bardzo chcę się z nią zapoznać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z klasyką jest tak, że trzeba ją znać. Albo przynajmniej wiedzieć o co w niej chodzi ;) Ja "Wichrowe Wzgórza" mam już za sobą, z czego się bardzo cieszę :)

      Usuń
  12. Mam ją w planach, ale te plany zawsze odkładam na potem. Mam nadzieje, że kiedys naprawdę uda mi się ja przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. "(...) jednocześnie czuję, że za kilka lat spodoba mi się o wiele bardziej" - doskonale wiem o co Ci chodzi. :) Za pierwszym czytaniem zachwyciłam się WW, ale potem emocje opadły i żałowałam wystawienia 10, by potem (już po poznaniu biografii Ostrowskiego i zaczęciu się mojej ogromnej fascynacji siostrami Bronte), odświeżyć je sobie, zachwycić się na nowo i pokochac całym sercem. Teraz WW są najważniejszą powieścią w moim życiu, no, konkurować z nimi może jedynie Przeminęło z wiatrem. A właśnie... widzę na dole bloga, ze czytasz. Jak wrażenia? :))
    pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przeminęło z wiatrem" już od dawna chciałam przeczytać. Głównie dzięki twojej recenzji i temu, że tak zakochałaś się w tej powieści :D Naprawdę, książka kojarzy mi się z tobą i twoim blogiem :) A co do wrażeń, to do tej pory się nie zawiodłam. Czuję, że ocena będzie wysoka ;)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz! ♥

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...